niedziela, 10 czerwca 2012

GP Kanady: Vettel wygrywa kwalifikacje, słaby opór rywali

Urzędujący mistrz świata po raz drugi z rzędu wygrał kwalifikacje do GP Kanady. Wygrał zdecydowanie - przeciwnicy "hasali" po torze tylko wtedy, gdy nie było na nim Red Bulla z numerem 1. Drugi Hamilton stracił ponad 0,3 sekundy; na standardy tego sezonu F1 to przepaść. I to wszystko mimo kontrowersji regulaminowych, za sprawą których "Byki" musiały zaklejać otwory w podwoziach swoich bolidów.

Zawsze, gdy kwalifikacje wygrywa Vettel, obawiam się że skończy się piękne ściganie, a wszystko wróci do nudnej normy z sezonu 2011. Zwłaszcza, gdy robi to w tak dominującym stylu. Drugi Hamilton był wręcz zaskoczony miejscem w pierwszym rzędzie, narzekając na dogrzewanie opon. To o tyle dziwne, że kanadyjski asfalt jest jak do tej pory najcieplejszym w całym sezonie F1. Znów fatalnie przez cały weekend wyglądał Jenson Button, który wskoczył do Q3 tylko dzięki temu, że na ostatnim zakręcie szybkiego kółka Pastor Maldonado pocałował "ścianę mistrzów". Legendarna delikatność Buttona w ostatnich tygodniach działa na jego niekorzyść - jeszcze jeden-dwa tak fatalne występy, jak w Monako, i o walce o tytuł będzie można zapomnieć.
Felipe jeszcze nie musiał słuchać, że Fernando jest od niego szybszy, ale nie przynosił już wstydu ekipie Ferrari (Felipe Massa, Ferrari F2012, GP Kanady)
Tam, gdzie traci McLaren, zyskuje Ferrari. Massa jest w Kanadzie szybki jak nigdy, po raz pierwszy w tym sezonie realnie zbliża się do tempa Alonso. Wygląda na to, że wdrożono w Maranello "plan awaryjny" i liczne ulepszenia kapryśnego bolidu zaczynają przynosić efekty. A przecież "Ferdek" już teraz jest na czele klasyfikacji kierowców! Nieco poniżej oczekiwań pojechały za to Mercedesy, zwłaszcza Schumacher, który po GP Monako miał chrapkę na kolejne, tym razem utrzymane pole position.

Niemal tradycyjnie słabiej spisał się też Raikkonen, ale on lubi oszczędzać świeże opony na wyścig i jak na razie więcej na tym zyskiwał, niż tracił. Pierwsza dziewiątka będzie musiała wystartować na supermiękkiej mieszance - wyjątkiem jest tu Button, który zrezygnował z walki w Q3 i zaliczył okrążenie na twardszym z dostępnych kompletów. Ale to wcale nie zysk, wręcz przeciwnie - wcześniej zdążył zajeździć jeden zestaw z czerwonym paseczkiem, więc teoretycznie znajduje się w gorszej sytuacji niż inni. Z drugiej strony, start na twardszych oponach daje mu możliwość podjęcia ryzyka jazdy na jeden postój, a że Button jest zdolny do wielkich rzeczy w Kanadzie - pokazał poprzedni sezon.

Możliwe scenariusze? Bardzo różne, bo tor w Kanadzie jest pół-uliczny i często przydaje się na nim samochód bezpieczeństwa. Deszczu raczej nie będzie, więc nie ma co się spodziewać powtórki z zeszłorocznego dreszczowca. Dużą rolę odegra za to temperatura i zużycie opon. Dla widowiska ważne jest, aby Hamilton i Alonso nie dali szybko uciec Vettelowi. Jeśli mistrzowi świata uda się odjechać konkurencji, to z grubsza będzie "pozamiatane". Błędu z zeszłego sezonu Seb drugi raz nie popełni.

Kolejność na starcie: Vettel, Hamilton, Alonso, Webber, Rosberg, Massa, Grosjean, di Resta, Schumacher, Button, Kobayashi, Raikkonen, Hulkenberg, Ricciardo, Perez, Senna, Maldonado, Kovalainen, Pietrow, Vergne, de la Rosa, Glock, Pic, Karthikeyan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz